Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi darfu z miasteczka Kraków. Mam przejechane 21183.35 kilometrów w tym 5102.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 167370 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy darfu.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

w góry

Dystans całkowity:3353.52 km (w terenie 2463.30 km; 73.45%)
Czas w ruchu:318:05
Średnia prędkość:10.29 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:92640 m
Maks. tętno maksymalne:185 (98 %)
Maks. tętno średnie:146 (77 %)
Suma kalorii:20365 kcal
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:42.99 km i 4h 11m
Więcej statystyk
  • DST 30.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 11.25km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 930m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienny Lubomir w stylu e69

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 20.11.2011 | Komentarze 2

Powoli zbliża się koniec sezonu, forum e69 postanowiło to uczcić ogniskiem na Lubomirze. Zebrała się spora ekipa bo aż 12 osób. Wystartowaliśmy z Myślenic, szutrówka wiła się jak wąża, a my nabieraliśmy powoli wysokości.



Nasz przewodnik pokazał nam alternatywną drogę dla płyt betonowych, były podjazdy i były zjazdy taka interwałowa ściężka z kamieniami przysypanymi liśćmi. Na kilometr przed schroniskiem zaczął się spory podjazd po którym trza było odpocząć. Ruszamy dalej, chwilę płasko i znowu do góry, nie jest aż tak stromo aby było ciężko podjeżdżać ale niestety przeszkadzają duże, luźne kamienie. Jesteśmy coraz wyżej, pojawiają się oznaki zimy




Docieramy pod obserwatorium, przyszła pora rozpalić ognisko. Była to piękna biesiada z kiełbasami, piwem i papieroskami.




Na zakończenie został nam już tylko cudny długi zjazd z powrotem. No okolice Ukleiny dały nam jeszcze trochę popalić z podjazdami, ale zostało nam to wynagrodzone. Końcówka to przejazd singlem w lesie zrobionym przez lokalnych bajkerów. Zdjęć brak bo za dobrze się jechało :)

Był to mój pierwszy wyjazd w platformach myślałem, że będzie gorzej ale nie jest źle. Niestety trzeba na nowo się uczyć jeździć na rowerze :)



https://picasaweb.google.com/102135600907267174103/JesiennyLubomirWStyluE69#slideshow/5676764277099863986


Kategoria w góry


  • DST 31.80km
  • Teren 31.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 9.89km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 1080m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świąteczne późnojesienne Gorce

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 12.11.2011 | Komentarze 3

Wycieczkę rozpoczęliśmy po dziewiątej na parkingu w Rzekach, ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Gorca Troszackiego, szeroka droga która powinna być zabłocona i tonąć w kale okazała się na tyle zamarznięta, że jechaliśmy bez żadnych przeszkód. Zmiana z niebieskiego szlaku na zielony to już zmiana podłoża, teraz jedziemy cudnym singlem z korzeniami i technicznymi odcinkami. Pierwsze spotkanie ze zmrożonymi drzewami, widoki miażdżą:





Gorc Troszacki zdobyty, teraz kierunek Kudłoń, jedziemy żółtym szlakiem w stronę Czoła Turbacza





Do Przełęczy Borek prowadził nas długi zjazd, po którkim odpoczynku przyszedł czas na wprowadzanie, na szczęście był to krótki odcinek. Dalej aż do samego Turbacza to już jazda w siodle choć non stop nabieraliśmy wysokości. Na Turbaczu jak zwykle dużo turystów czy to rowerowych czy pieszych. Widok na Tatry:



Czas jechać dalej, najpierw czerwonym potem zielonym. Aż do samego Gorca Kamienieckiego w siodle, ostatnie 10 minut wpychania i Gorc zdobyty




Teraz to już nam został tylko zjazd do Rzek niebieskim szlakiem.
Powoli zbliża się koniec sezonu, szkoda, nie nacieszyłem się jeszcze nowym bajkiem :)



galeria zdjęć

:)


Kategoria w góry


  • DST 33.40km
  • Teren 22.00km
  • Czas 03:46
  • VAVG 8.87km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1340m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny Luboń Wlk, Szczebel i Zembolowa

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 06.11.2011 | Komentarze 1

Wschód słońca, Beskid Wyspowy tonący we mgłach.... taki był cel wyjazdu. Aby trasa nie była za krótka na deser dołożyliśmy Szczebel i Zembolową. Na parkingu byliśmy około 3:50



jak się okazało później, dużo za wcześnie. Podjazd niebieskim szlakiem na Luboń Wlk bardzo przyjemny, niewiele prowadzenia choć końcówka przed schroniskiem to już długie wpychanie. Po dotarciu na miejsce okazało się, że mamy jeszcze godzine, godzine w której zmarzliśmy ale warto było. Wprawdzie widoku na wyspowy nie było (zasłonięty skutecznie drzewami) ale wschodzące słońce i Szczebel o świcie wyglądały cudnie.




Zjazd czerwonym szlakiem do Przełęczy Glisne bardzo ciekawy, dwa miejsca musiałem sprowadzić (brak ochraniaczy i blokada psychiczna) reszta bajka. Na Szczebel wjeżdżamy zielonym szlakiem.



Chwila odpoczynku, posiłek i jedziemy dalej, nieszczęśliwie wybraliśmy zielony (który tak naprawde został już zlikwidowany) który okazał sie drogą zwózkową pełną błota i syfu. Następnym razem zjazd czarnym. Kolejny cel naszej wycieczki: Zembolowa



Wcześniej jednak musimy zjechać do Lubnia gdzie uskuteczniamy małe zakupy- tradycyjnie trza będzie zrobić ognisko na szczycie. Na Zembolową najpierw wjeżdżamy asfalcikiem, potem płytami betonowymi a na końcu to już droga polna która doprowadziła nas aż na sam kraj lasu




Podjazd na Zembolową jest na tyle płaski, że szkoda wprowadzać ale jednak na tyle stromy, że wysysał szybko siły i doprowadzał płuca i pompkę do granic wytrzymałości.




Zjazd z Zembolowej to walka z kamieniami i jazda rynną, coś takiego pokonane na fulu to bajka :) Na koniec wycieczki zamiast Zakopianką na parking jechaliśmy ciekawa drogą polną zwaną Gościńcem Cesarskim. Droga w stylu enduro: dużo kamieni i płaskich głazów






pełna galeria

:)


Kategoria w góry


  • DST 48.20km
  • Teren 44.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 11.76km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Morawskośląski - Lysa Hora - dzień 2

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 0

Pobudka o 7 rano, szybkie spojrzenie za okno i tylko mgłę widać. Na śniadanie konserwa, tym razem podgrzewana na patelni i ruszamy w drogę. Na Łysej mocno wieje i nadal zachmurzone, zostało nam tylko cieszyć się 6km odcinkiem jazdy w dół.




Z czerwonego szlaku przesiadamy się na niebieski i zaczynamy podjazd na Biały Krzyż. Kolejna przesiadka i jedziemy czerwonym granicznym, trasa interwałowa z nabieraniem wysokości ostro dała nam popalić, do tego odcinek około 1km totalnego błota i prowadzenia rowerów




Zmęczeni na Murinkovym Vierchu skracamy trase i żółtym szlakiem zjeżdżamy do wsi na posiłek, każdy z nas jechał już resztką sił. Promocja 1+1 gratis skusiła nas :)



Po solidnej biesiadzie czas na kontynuowanie jazdy, skoro było w dół to musi być i pod górę. Żółtym szlakiem ze wsi podjeżdżamy/podchodzimy do czerwonego na sąsiednim paśmie. Przy schronisku Slavice kolejny odpoczynek, dojadamy resztki tego co nam zostało



Ostatnie 13km to znowu interwały, końcówka ścieżką którą jechaliśmy już w dniu wczorajszym, fajny odcinek wąskiej ścieżki w lesie z krzeniami. Jest i Javorovy a wraz z nim zbliża się zmierzch



Cała trasa to około 50km z czego może 5km po asfalcie z przewyższeniem około 1k. Niby nic a jednak byliśmy zmęczni. Wydaje mi się, że w drugą stronę trasa była by ciekawsza, zjazd z Łysej w kierunku północnym byłby wisieńką na torcie.



pełna galeria


Kategoria w góry


  • DST 39.70km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 9.72km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 1500m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Morawskośląski - Lysa Hora - dzień 1

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 0



W sobotę około 9:30 dojechaliśmy na parking u podnóża Javorovego, aby zaoszczędzić czasu skorzystaliśmy z lanovki. Po 15 minutach jazdy wyciągiem nadszedł czas podjazdów aż do Javorovego Vierchu na wysokość 1032m.



Jedziemy niebieskim szlakiem do Ropic gdzie przesiadamy się na czerwony, dalej czerwonym to już jazda interwałowa, ale powoli tracimy wysokość.




Na Prasivej dłuższy postój na biesiade, udało nam się znaleźć ciekawe miejsce, mielonka z ogniska smakowała wyśmienicie



Z Małej Presivej zjeżdżamy do miejscowośći Prażmo, gdzie zaoptrujemy się w sklepie w złocisty napój i szykujemy do ostatniego podjazdu na Łysą Górę. Przed nami 13km i 900m przewyższenia do pokonania w siodle i z buta. Końcówka to juz noszenie rowerów z czołówkami na głowach po ostrych dużych kamieniach



Na miejscu udało nam się zakwaterować w schronisku, cena 220 koron czyli nie tak źle. Jazda z ciężkim plecakiem może wykończyć, każdy podjazd wysysał z nas siły. Na plus pełny przekrój możliwych ścieżek w beskidach i kultura czeskich turystów. Czy to wolny podjazd czy szybki zjazd schodzili ładnie z drogi na bok i z uśmiechem na twarzy odpowiadali nam "ahoj"


Kategoria w góry


  • DST 46.60km
  • Teren 43.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 10.36km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 1340m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienny Beskid Malutki

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 4

Wyruszliśmy z Rzek Jagódki o godz. 9:00 czarnym szlakiem, pierwsze 200m na siodełku potem to już tylko pchanie i... pchanie i... pchanie. Na szczęście po 45 minutach skończył sie ten horror i wylądowaliśmy w Sanktuarium Górskim na Groniu Jana Pawła II.



Szybkie przebranie w lżejsze ciuchy (pojawiło sie słońce) i jedziemy dalej. Cały czas czerwonym szlakiem, Beskid ten jest o tyle cudny, że rzadko trzeba schodzić z siodła a jak już jest taka potrzeba to na dosyć krótkie odcinki. Po drodze mijaliśmy Na Beskidzie, Madohorę, wyciąg narciarski na Młockówce, a na koniec zmęczył nas długi podjazd na Potrójną.



Na potrójnej pogadalismy z gościem który biega po górach, pokonuje średnio dystanse powyżej 20km, zbiegał juz tatry, beskidy i słowacje. No cóż, my to wolimy robić na rowerach :)



Z Potrójnej do Przełęczy Kocierskiej to już tylko w dół, wdzialiśmy cieplejsze kurtki i jazda... 4km świetnej zabawy, wylądowaliśmy my na miejscu około 12:00. Jak do tej pory czasowo idzie nam nieźle. Z przełęczy zaczęła się znowu interwałowa jazda, Beskid, Wielka Góra, Wielka Cisowa Grapa i ukazał nam sie po raz pierwszy na horyzonie zbiornik elektrowni.



Długi zjazd i zaczęło sie podejscie pod ostatnią górę czyli Kiczerę, na szczęście w połowie znaleźliśmy trawersik który pozwolił nam skrócić to wpychanie.



O 13:20 zasiedliśmy do krótkiego popasu: piwko i słodkości. Po 50 minutach odpoczynku ruszyliśmy tą sama trasą w drogę powrotną, niezły zjaździk z Kiczery. Myślałem, że droga powrotna będzie ciężka, ale znowu sporo podjeżdżaliśmy i nie wiele było wpychania. Droga ubywała nam szybko, nawet nie zauważyłem kiedy znaleźlismy się przed podjazdem na Potrójną.



O 16:20 zaczął się zjazd czarnym szlakiem do Rzyk.... bardzo fajny zjazd, prawie 500m w dół :). Końcówka to już dokręcanie 4km na asfalcie, wycieczkę zakońcyliśmy po 17 czyli zanim zaczęło sie ściemniać. Na koniec zafundowaliśmy sobie zapiekanki na BP w Wadowiacach i mycie rowerów na myjni.



Spodziewałem sie większego błota a było prawie sucho, od czasu do czasu pojawiały sie błotne kałuże które można było objechać, słońce nam często przyświecało ale niestety spore s\zachmurzenie pozbawiło nas cudnych, zabierających oddech piersiom wioków. Nie doceniałem do tej pory uroków tego beskidu a teraz wiem, że będę go często nawiedzał

zdjęcia


Kategoria w góry


  • DST 44.20km
  • Teren 34.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 8.99km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 1750m
  • Sprzęt kuna górska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimowy Beskid Żywiecki

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 18.10.2011 | Komentarze 0

Rowerem po śniegu? Czemu nie! O tak wczesnej porze można go już dorwać w Beskidzie Żywieckim. Ekipa chętnych też zebrała się spora. Do Korbielowa dotarliśmy po godzinie 9-ej, składanie rowerów i wyruszamy w kierunku wyciągu, a co... jest taka możliwośc to czas skorzystać skoro czerwony z Korbielowa na Halę Miziową i tak w dużej mierze jest do wprowadzania.



Od Hali Szczawiny do Hali Miziowej wpychamy nasze bajki po stoku narciarskim. Widoki robiły wrażenie, z jednej strony Diablak a z drugiej piękne zimowe krajobrazy.




Początki to jazda w śniegu ale i tak szybko przemieszczamy się po ustalonej trasie. Im dalej na zachód tym coraz mniej śniegu a coraz więcej błota.



Mijamy schronisko na Hali Rysianki i kierujemy sie do następnego na Hali Lipowskiej. Tutaj lekki popas, gorąca herbata, hehe jakoś niewielu z nas miało ochotę na zimne piwko.
Jedziemy w kierunku zielonego szlaku do schroniska na Hali Boraczej, ten trawers pokonywaliśmy już kilka razy ale zawsze w górę, teraz przyszła pora nacieszyć się zjazdem w dół. Zresztą cała wycieczka zaplanowanan była dla tego trawersa :) Na Hali Boraczej w schronisku tradycyjnie już zapychamy się jagodziankami.

]

Mija godzina 13-ta, czas ruszać w droge powrotną. Na dzień dobry po raz kolejny wpychamy rowery czarnym szlakiem na Halę Redykalną gdzie łapiemy oddech i dalej już na bajkach jedziemy w strone Hali Rysianki żółtym szalkiem. Mijamy Redykalny Wierch, Boraczy Wierch.... widoki po prawej stronie miażdżą. Ośnieżone Tatry wyglądają cudnie.




W schronisku na Hali Rysianki po raz kolejny ciepła herbatka i krótki popas. Czas szykować się do ostatniego podjazdu w dniu dzisiejszym czyli Romanka. Jedziemy żółtym szlakiem a raczej nam sie wydawało, że nim jedziemy. Po pewnym czasie okazało się, że jedziemy jakąś ścieżką po zboczu góry. Ta ścieżka była cudnym technicznym odcinkiem gdzie walczyło się z korzeniami i uskokami, a na koniec zaserwowała nam wnoszenie rowerów na plecach po dzikiej przyrodzie z powrotem na żółty szlak. Za Romanką to już tylko same zjazdy szlakiem niebieskim i czarnym, około 6km z przewyższeniem prawie 750m w pionie w dół. Z Sopotni Wielkiej asfalcikiem dojeżdżamy do Korbielowa, zaczyna się robic ciemno....

Wycieczka z kategorii CZAAAAD, 11 osób i pierwszy śnieg w tym roku zaliczony :)



pełna galeria

jeszcze więcej zdjęć e69


Kategoria w góry


  • DST 70.90km
  • Teren 47.00km
  • Czas 06:22
  • VAVG 11.14km/h
  • VMAX 67.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2287kcal
  • Podjazdy 1660m
  • Sprzęt NS Society
  • Aktywność Jazda na rowerze

Błotny Beskid Malutki

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 0

#

Wszystko zaczęło się na dworcu w KRK



na początku podjazd pod schronisko na Leskowcu, było sucho i cały czas pod góre



miejscami piękne singielki po kamieniach



ale kontynuując trase zaczęło się brodzenie w śniegu i błocie



szlak miejscami zawalony pniami



po 10 godzinach upragniony pociąg powrotny do KRK


Kategoria w góry


  • DST 40.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 8.42km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 890m
  • Sprzęt NS Society
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Rytra.... szkoda tylko, że przerwał deszcz

Sobota, 28 sierpnia 2010 · dodano: 28.08.2010 | Komentarze 0



do 13:30 pogoda nas rozpieszczała, co wjechaliśmy w las to delikatnie pokropiło, wyjeżdżamy na polanke to przestaje padac aż do momentu kiedy zjeżdżaliśmy juz w dół ze schroniska na Hali Łabowskiej. W pół minuty przemoczyło nas do suchej nitki, temp spadła tak jak obiecywali do 6-8 stopnia, wiatr przeszkadzał okrutnie w jeździe. Zakończylismy z powrotem w Rytrze na zajebistych plackach ryterskich

... ech, szkoda tej drugiej części, na pewno szybko tam wrócę


Kategoria w góry


  • DST 189.42km
  • Teren 90.00km
  • Czas 12:52
  • VAVG 14.72km/h
  • VMAX 52.92km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1790m
  • Sprzęt NS Society
  • Aktywność Jazda na rowerze

2 dni na Szlaku Orlich Gniazd

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 23.08.2010 | Komentarze 0

Pierwsza wycieczka gdzie nie musiałem ustawiać budzika w telefonie. Pociąg do Częstochowy o 9:12, spotkanie na dworcu, przemyślany zakup biletów (kupowaliśmy czwórkami bo wychodziło najtaniej) i... jazda. W pociągu Tygryseqq zafundował nam zabawę swoim telefonem, niewielu stanęło w szranki, może się wstydzili, może ręka ich bolała, w każdym bądź razie śmiechu i skojarzeń było wiele. Dojeżdżamy na dworzec, małe zakupy w sklepie i wyjeżdżamy z Częstochowy. Jedziemy cały czas czerwonym szlakiem pieszym. Ciężko powiedzieć jaka trasa, ni to ciężka bo przewyższeń za wiele nie było, ni to lekka bo aż 60% trasy to bardziej lub mniej sypki piach. Asfaltowa jazda i "zwiedzanie" zamków pozwoliła nam często odpoczywać. Na trasie było też trochę wpychania rowerka, powalone drzewa, zniszczone ścieżki no i głęboki piach, po którym każdy próbował jechać. Były też dwa lub trzy zajebiste singletracki. Wisienką na torcie był nocleg na fermie strusi i jajecznica ze strusiego jaja- smakowała wszystkim. Pierwszego dnia przeszacowalismy troche nasze siły i dojechalismy do miejsca spoczynku o 22:30, aby uniknąć tego w drugi dzień zaczęliśmy przeplatać szlak pieszy z rowerowym by pod koniec pocisnąć już asfaltem. Wycieczka bardzo ciekawa, godna polecenia, ale zaliczam ją do tych które nie będę powtarzał. Piach na pewno odcisnął swoje piętno na bajku.

dzień 1

dzień 2

zdjęcia:


Kategoria w góry